Gdyby ktoś zapytał mnie co w życiu cenię najbardziej...(oczywiście poza fotografią) odpowiedziałabym: ludzi i rozmowy. A w dodatku teraz wiem, że te o fotografii to takie combo moich najfajniejszych rzeczy na świecie.
Z dwóch pieczeni na jednym ogniu zrobiły się dwie inne, a raczej te powyższe były wynikiem tych drugich. Trochę namieszałam, nic dziwnego, z matematyką po drodze było mi tylko od święta. (a już po, także wiecie).
Zatem wracając do sedna, jakiś czas temu, wraz z koleżanką, z powodów edukacyjnych miałyśmy do przygotowania wywiad/ Nie ma co ukrywać, że bardzo się ucieszyłam gdy osoba z którą chciałyśmy porozmawiać zgodziła się, w dodatku można o niej powiedzieć, że gramy do tej samej bramki. Ktoś mógłby zarzucić, że ułatwiłam sobie tym sprawę, ale droga do tej bramki nie jest dla każdego taka sama i wiem, że to jest w tym wszystkim najciekawsze. Wywiad poniżej nie jest o samej fotografii, ale także o towarzyszących temu podróżach(dosłownych) i wnioskach z nich przywożonych. Oprócz tego uważam, że stereotypy należy dementować, szczególnie jeżeli czerpać możemy z wiarygodnych źródeł i nadarza się ku temu okazja.
Rafał Nikodemowicz – hobbistycznie pasjonat
fotografii i podróży. Robienie zdjęć pokochał od pierwszego usłyszenia przycisku spustu
migawki. Dziś podróżuje już po całym świecie i jak mówi "podróżuję po to, by
fotografować".
Jak zaczęły się Twoja przygoda z fotografią?
To było bardzo spontanicznie. 8 lat temu na wakacjach ze znajomymi, z
konieczności zrobienia im zdjęć na tle górskiego krajobrazu nacisnąłem ten
magiczny przycisk spustu migawki i to była miłość od pierwszego usłyszenia.
Potem już aparat towarzyszył mi nieustannie i fotografowałem wszystko, co mnie
otacza.
Czy masz teraz jakiś konkretny cel do którego zmierzasz w tej kwestii?
W każdej dziedzinie mam jakieś cele, które chcę osiągnąć. Chciałbym
fotografować podróże i modę, ale w kontekście już bardziej komercyjnym. Jednak
fotografia krajobrazu to chwila głównie dla mnie, nikt ode mnie w tym aspekcie
niczego nie wymaga i bardzo dobrze się w tym czuję.
Czyli to podróże zachęcają Cię do robienia zdjęć, czy fotografia wyzwala pragnienie podróżowania?
Nie podróżuję dlatego, żeby
gdzieś pojechać, ale dlatego żeby to miejsce sfotografować. To jest mój
najistotniejszy cel, choć teraz się to trochę wyrównało i z obu tych rzeczy
czerpię radość. Chciałem by moje fotografie były z różnych miejsc, nie tylko z
Polski.
Odwiedziłeś wiele
interesujących miejsc jednak chciałybyśmy się skupić na Iranie, w którym byłeś
w październiku 2019. Co cię skłoniło do wyboru akurat tego miejsca?
Wiele słyszałem o
tym kraju zarówno złego, jak i dobrego, ale te złe rzeczy okazały się być
nieprawdziwe. Skłoniły mnie moje osobiste przeczucia bo patrząc na Irak czy
Syrię, które kiedyś były przecież pięknymi miejscami a teraz są w ruinie,
obawiam się, że to samo może stać się z Iranem.
Czy w takim razie
widoczne są na ulicach nastroje antyamerykańskie?
Nie odczułem tego.
Irańczycy są bardzo otwarci, czego może pozornie nie widać, bo idąc ulicą nie
uśmiechają się, ale kiedy się do nich podejdzie, spojrzy w oczy, to pojawia się
szczery uśmiech. To nie jest tak że czegoś chcą, oni są życzliwi sami z siebie,
np. zapraszają, częstują czymś, cieszą się że ktoś z innego kraju ich
odwiedza. Wcześniej tego nie spotkałem. Dzieci były nas bardzo ciekawe,
przyglądały się nam co prawda mniej ufnie niż dorośli, ale myślę, że wynika to
z wychowania. Ich kultura jest zadziwiająca i przykre są stereotypy o Islamie,
które odgrywają tak istotną rolę w ocenie Iranu.
Mówiąc o Islamie,
trzeba wspomnieć, że w tym kraju znaczna większość społeczeństwa wyznaje
szyizm, jego bardziej liberalną formę. Czy ta religia jest tak widoczna na
ulicach, jak pokazują nam to media?
Mocno tego nie odczułem,
ale oczywiście są pewne zasady, których należało przestrzegać. Na przykład
mężczyźni mają obowiązek chodzić w długich spodniach, a kobiety muszą nosić
nakrycie głowy. Mieliśmy też jedną specyficzną sytuację ze znajomymi. W
ostatnim dniu trafiliśmy do miasta Kom, w którym odbywało się wtedy święto
religijne i to tam można było odczuć ten Islam, który mocno dał nam się we
znaki. Nie chodziło o to, że ktoś nas stamtąd wyganiał, ale jednak mocno się
tam wyróżnialiśmy. Z drugiej strony to ich święto i przestrzeń, bo oni się
modlili, a my się cieszyliśmy tym miejscem.
Jako fotograf w
Iranie skupiłeś się bardziej na ludziach czy krajobrazie?
Myślałem, że pojadę
do Iranu i krajobraz będzie moim tematem przewodni, bo tak było zawsze, ale nie
zostałem pod tym względem zaskoczony. Oczywiście meczety i architektura w
porządku, natomiast ludzie, ich kultura, podejście do mnie czy nawet do mojego
aparatu, było dużo bardziej interesujące. Myślałem, że będzie z tym problem,
bałem się jakiejś bariery, a okazało się, że mogę do nich podejść i nawet
bez pytania robić zdjęcia. Jeśli chodzi o dzieci, to spoglądałem tylko na
rodzica, jeśli był wtedy w pobliżu, więc robiłem zdjęcia bez pytania. One same
były ciekawe, podchodziły i pozowały w naturalny sposób. Najważniejsze jest
złapanie pierwszego momentu, kiedy jeszcze nie ma tego kompletnego zaufania
tylko nieśmiałość. Kiedy dziecko czuje się pewniej to zdjęcia już nie są tak emocjonalne. Z
dorosłymi bywało różnie, wiele zależało od mojej pracy i mimiki. Emocjami na
zdjęciach można sterować, bo kiedy ja się uśmiechałem lub byłem poważny, to
takie właśnie było
zdjęcie.
Czyli można
powiedzieć, że fotografia pokazuje podejście Irańczyków do nas i przeczy
stereotypom na ich temat.
Dokładnie, oni są
takimi samymi ludźmi jak my, mają po prostu swoją kulturę, ale pracują, jedzą,
oddychają tak samo tylko w innych warunkach. Na ulicach nie dało się odczuć
tego, żeby pędzili za bogactwami, wszyscy byli bardzo spokojni, nie śpieszyli
się, wręcz byli ciekawi turystów i ich kultur. Nie byłem co prawda w Teheranie,
a podobno tam wygląda to trochę inaczej, za to w mieście typu Shiraz widoczny
jest po prostu ich wewnętrzny spokój.
Z tego miejsca jeszcze raz dziękuję za rozmowę i możliwość publikacji :) Oprócz tego szczerze zachęcam do obejrzenia zdjęc Rafała nie tylko z podróży, ale i tych w innym wymiarze. INSTAGRAM: RANFASHION
Osa.